Żałoba motoryzacyjna – tak można podsumować ostatnie wieści o wyczynach ulicznych właścicieli dwóch włoskich supersamochodów. Pierwszy wypadek miał miejsce w Holandi, drugi w Polsce…
Warszawa. Właściciel kultowego Ferrari 458 miał się rozpędzić na moście Siekierkowskim do zawrotnej prędkości 200 km/h. W wyniku uderzania, urwało przód oraz koła Ferrari. Jedno z nich znaleziono dopiero po upływie godziny. Z relacji świadków wynika, że auto jadące w kierunku Mokotowa wpadło w poślizg i uderzyło w przydrożne bariery. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.
Amsterdam. Drugie zdarzenie miało miejsce na autostradzie N44 prowadzącej z Amsterdamu do Hagi. Kierujący, wartym 330 tysięcy euro samochodem, samochodem postanowił zabawić się urządzając wyścig samochodowy z racji braku fotoradarów w najbliższej okolicy. Na załączonym poniżej materiale dokładnie widać moment katastrofy…
(Fot. Pixabay)