Urodzony w Łapanowie w roku 1969 Janusz Kulig zmarł śmiercią tragiczną w Rzezawie na przejeździe kolejowo-drogowym w roku 2004. Przeżył tylko 35 lat, na swoim koncie miał między innymi trzy mistrzostwa Polski. To bez dwóch zdań rajdowiec z ogromnym talentem, który niestety przedwcześnie zakończył swoją karierę.
Janusz Kulig urodził się 19 października 1969 roku w małopolskiej wsi Łapanów. Spokojna okolica, lasy i pasja, która zmieniła wszystko. Chodzi oczywiście o zamiłowanie do szybkich samochodów. Janusz już jako mały chłopiec nie krył się z tym, że auta są dla niego wszystkim. Młodzieńczy zapał i chęć ujarzmiania potężnych silników po najtrudniejszych trasach świata nie osłabły. Nasz dzisiejszy bohater każdą wolną chwilę poświęcał treningom, aby wkrótce stać się mistrzem Polski. Na początku jednak ćwiczył podkręconym do granic możliwości maluchem, jeżdżąc po okolicznych lasach, aby na końcu swojej drogi przenieść się do włoskiego Fiata, którego miał zostać kierowcą fabrycznym. Niestety bardzo burzliwą karierę i potencjalną wyjątkową pracę przerwała bezsensowna śmierć na przejeździe kolejowym 13 lutego 2004 roku w Rzezawie koło Bochni. Janusz osierocił dwie córki i pozostawił żonę.
Kariera Janusza Kuliga naznaczona była licznymi zwycięstwami. Już jako nastolatek sięgał po puchary i medale za wygrane na niższych szczeblach. Prawdziwy przełom i sukces przydarzył się jednak w roku 1997, kiedy to po raz pierwszy w karierze został mistrzem Polski w rajdach samochodowych. Kolejne triumfy miały miejsce w roku 2000 i 2001. Był także dwukrotnym wicemistrzem Polski w 1998 i 1999. Został także wicemistrzem Europy w 2002, mistrzem Europy Centralnej w 1998 i 1999 roku oraz mistrzem Słowacji z roku 2001. Startował także w jedenastu eliminacjach do mistrzostw świata.
Janusz mógł zrobić porywającą karierę jako kierowca fabryczny we włoskim Fiacie. Jak opowiadał później jego ojciec, tuż przed śmiercią Janusz otrzymał kontrakt do podpisania – tak niewiele brakowało, a jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Tata rajdowego mistrza Polski opowiadał także ciekawą anegdotę na temat jego „rozmowy o pracę”. Januszowi dano dwa fiaty punto do przetestowania. Wsiadł do pierwszego i po przejechaniu kilkudziesięciu metrów wysiadł, powiedział, że tym nie da się jeździć. Drugim modelem przejechał okrążenie, wrócił do Włochów, powiedział, co trzeba poprawić i że jeśli to zostanie zrobione, mogą podpisywać kontrakt. Włosi, co ciekawe, przystali na to bez najmniejszych kłopotów.
Dokumenty nie zostały podpisane, Janusz stracił szansę na rozpoczęcie nowego życia w nieco innej roli. Wszystko za sprawą jednego błędu ludzkiego, jakiego dopuściła się dróżniczka, która nie spuściła zapory i nie uruchomiła sygnalizacji świetlnej. W prowadzonego przez Janusza fiata stilo uderzył pociąg pospieszny „Ślązak” pędzący ponad 100 kilometrów na godzinę. Ku czci rajdowego mistrza Polski powołano do życia Stowarzyszenie Pamięci Janusza Kuliga. Rok po jego śmierci odsłonięto tablice upamiętniające jego śmierć.
Zdj. główne: dimitrisvetsikas1969/pixabay.com