Niecodzienna sytuacja miała miejsce w lubuskim Kostrzynie nad Odrą. Sprawa kradzieży mikrosamochodu została zgłoszona tamtejszej Komendzie Policji. Okazało się, że przez pomyłkę warsztat zabrał sprzed bloku nie ten samochód co trzeba.
Mechanik otrzymał polecenie naprawy unieruchomionego auta. Właścicielka przekazała kluczyki do samochodu i poinstruowała, gdzie znajduje się rzeczony pojazd. Kiedy mechanik zjawił się w wyznaczonym miejscu, otworzył drzwi do samochodu, jednak nie mógł odpalić silnika i uznał, że zepsuła się stacyjka. Z tego powodu zdecydował się odholować auto do warsztatu.
Tego samego dnia kostrzyńskim policjantom zgłoszono kradzież pojazdu tej samej marki.
Policjanci postanowili prześledzić nagrania monitoringu i szybko wpadli na trop „złodzieja”. W wyniku śledztwa udali się do lokalnego warsztatu samochodowego i oznajmili właścicielowi, że stoi u niego skradziony samochód.
Jak poinformował Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim – okazało się, że mechanik z parkingu zabrał inny pojazd. Właściwy stał niedaleko, a ten w warsztacie należał do sąsiada kobiety zgłaszającej awarię. Kobieta z sąsiadem doszli do porozumienia i stwierdzili, że doszło do niecodziennej sytuacji i niesamowitego zbiegu okoliczności. Sprawa zostanie umorzona.
(fot. Lubuska Komenda Policji)