Źródłem skandalu były słowa wypowiedziane przez kierowcę F1. Miał on krzyczeć „Co za Mongoł?!” przez radio po kolizji z Lancem Strollem w treningu przed Grand Prix Portugalii. Słowa holenderskiego kierowcy oburzyły organizację dbającą o wizerunek Mongolii.
Sytuacja miała miejsce podczas treningu przed Grand Prix Portugalii, kiedy to kierowca Racing Point uderzył w holenderskiego kierowcę na środku łuku. W skutek zdarzenia, Verstappen wypadł z toru, a trening musiał zostać przerwany na parę minut.
W obronie kierowcy Red Bull Racing stanął zespół – poniosły go emocje, ale powiedzieliśmy mu, że takie komentarze są niedopuszczalne. Oliwy do ognia dodał jednak Verstappen, który na konferencji prasowej stwierdził, że to nie jego sprawa, że komuś nie podobają się jego komunikaty radiowe.
Do komentarza kierowcy odniósł się Unro Janchiw, polityk z Mongolii – to nie jego problem? To po co cały zespół uczestniczy w inicjatywie #WeRaceAsOne promującej równość i tolerancję?! Verstappen chyba o czymś zapomniał.
(Photo by Glen Wheeler on Unsplash)